niedziela, 28 grudnia 2014

Nowy blog!

Helloł :) Święta, święta i po świętach. Szybko jakoś zleciało :/ No nic.Był u was Mikołaj ? Macie już jakieś plany na sylwestra ?

Teraz do rzeczy. Chciałabym zaprosić was na mojego nowego bloga pt. " Darling will we meet again ?''.
Mam nadzieję, że zajrzycie i wyrazicie swoją opinię.
Link do bloga: http://incubus-fanfiction.blogspot.com/.

Przepraszam, że od września się yu nic nie pojawia. W najbliższym czasie się to zmieni.
Rozdział 10 jest już w połowie napisany.

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 9 - " Just let me go"

 Justin POV's
Trzymałem jej kruchą dłoń , płakałem . Widok leżącej , nieprzytomnej Nicole kuł mnie w serce . To moja wina . To wszystko .... jest tylko i wyłącznie moja wina . To przeze mnie chciała się okaleczyć . Przeze mnie cierpiała . Przeze mnie tu leży . I kurwa przeze mnie może umrzeć . Kolejne krople łez snuły ścieżki na moich czerwonych policzkach . Byłem opuchnięty . A ona ? Ona mimo że nieprzytomna była wciąż piękna . Skórę miała bladą niczym śnieg . Usta mimo że wysuszone to nadal całuśne .Tak bardzo żałuje tego wszystkiego , tego bezsensu co był między nami . Chciałbym ją przeprosić jeszcze raz , choć i tak wiem , że to za mało .
- Wybacz mi Nicole , proszę . Kocham Cię . Nie rób mi tego . Nie odchodź . - szlochałem całując jej dłoń .
Nagle usłyszałem głośni pisk . Tętno jej spada . Nie wiedziałem co robić . Wybiegłem na korytarz .
- Doktorze ! Doktorze !Pomóżcie mi ! Gdzie do cholery jest doktor ?!?!?! - darłem się . W końcu przybiegł lekarz z pielęgniarkami .
- Reanimujemy ją . - rozkazał mężczyzna . Strzelił w nią prądem raz , drugi , trzeci i nic .
- Ratuj ją kurwa !!! -krzyknąłem do faceta .
Po czym pielęgniarka wygoniła mnie z sali . Widziałem Nicole tylko przez szparę w szybie . Po niespełna godzinie służba zdrowia opuściła salę .
- I co z nią ? - spytałem .
- Oddycha . Jej stan jest stabilny .- odpowiedział doktor .
- Mogę do niej wejść ?- kolejny raz pytanie .
- Na razie nie . Musi odpoczywać . Miejmy nadzieję że wkrótce się obudzi . - odparł i odszedł .
Bałem się o nią. Co jeśli sie nie obudzi ? Już nigdy jej nie zobaczę ? Jej ojciec mnie zabije .
Nerwowo przeczesałem włosy i postanowiłem wyjść na świeże powietrze .
Postanowiłem iść na dach . Na dole był za duży chaos , a ja potrzebowałem wyciszenia.Wjechałem na ostanie piętro windą i dalej poszedłem schodami .
Rzeczywiście był tu spokój . Słońce już zachodziło . Wziąłem głęboki wdech , wydech , wdech , wydech ..... i tak 10 razy , ale nie pozwoliło mi to się uspokoić .
Wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni skórzanej kurtki i wyjąłem jednego . Zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust . Nic nie dało , więc zapaliłem kolejnego i kolejnego i kolejnego . Nie wiem ile ich było straciłem rachubę przy 7 . W pewnym momencie paczka była pusta .
Chciałem pomóc Nicole ale nie wiedziałem jak . Pierwsze co mi przyszło do głowy to modlitwa . Starałem uspokoić moje emocje i myśli .
- Boże ... wiem ,że jestem złym człowiekiem i zasłużyłem na karę , ale proszę nie odbieraj mi jej - urwałem , bo zacząłem płakać , jednak po chwili się opanowałem . - Przepraszam, że prawie w ogóle z Tobą nie rozmawiałem, I nie jestem w tym dobry , ale powiem Ci jedno . KOCHAM TĄ DZIEWCZYNĘ I ZROBIĘ DLA NIEJ WSZYSTKO.Zraniłem ją i nigdy sobie tego nie wybaczę . I wiesz co ? Heh .. nawet Cię rozumiem , chcesz ją zabrać do siebie . Ale pozwól mi być przy niej . Wierzę ,że dzięki Nicole mogę być taki jak kiedyś . Chcę sie zmienić dla niej . Chcę płakać razem z nią , droczyć sie z nią , prawić jej komplementy i patrzeć jak cudownie się rumieni .Chcę być z nią i nic innego się nie liczy ,dopóki mam ja przy sobie .Daj  mi szansę i nie odbieraj mi jej . -łzy płynęły z moich oczu niczym krople deszczu . 
Powoli zszedłem po schodach i zmierzałem korytarzem w stronę windy . Spojrzałem na jedne z drzwi , na których widniał napis " Kostnica " .
- Nie będziesz tu Nicole , jeszcze nie . - powiedziałem do siebie i szybkim krokiem wszedłem do windy . Nacisnąłem przycisk i po chwili byłem  na wskazanym piętrze.
Wszedłem do sali , miałem gdzieś to ,że nie mogę . Nicole ciągle "spała" , ale nie "zasnęła".  Pogładziłem ja po policzku i pocałowałem w czoło .Usiadłem na krześle obok łóżka . Chwyciłem jej dłoń .
- Nicole . Przepraszam... Zmienię się .. Zrobie wszystko co będziesz chciała .... Tylko nie odchodź ....
Proszę zostań . - położyłem głowę obok jej ręki i leżałem tak przez chwile .
Nagle poczułem jak jej dłoń poruszyła się . Spojrzałem na jej twarz .Obudziła się ! Dzięki Ci Boże ! 

- Nicole !- wstałem .  - Ty żyjesz ! Już nigdy cię nie zostawię , obiecuje , wszystko sie ułoży ! - krzyczałem byłem taki szczęśliwy .
- Justin . - ledwo usłyszałem jej głos . - O-odchodzę . - wydukała ,
- Co ? Nicole , o czym ty mówisz ? - w moich oczach pojawiły się łzy .
- Po prostu pozwól mi odejść . - powiedziała płacząc . 


_______________________________________________________________________________
Ta dam :D !
Jejku długo męczyłąm się z tym rozdziałem , ale mam nadzieję że było warto :).
Trochę namieszałam , ale Ola na pewno coś wymyśli :) .
Chcę poznać wasze opinie :> , więc KOMENTUJCIE ♥ !!!
Chciałabym wam również podziękować , za to że jesteście , że nas wspieracie , że tak długo czekacie :) . Dla was wszystkich wielkie DZIĘKI ♥ !
Widzimy się w następnym :**** .
~ Clara




poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 8 - Don't go.

*Nicole*

Długo walczyłam z moimi powiekami, zanim zamknęły się na amen. W głębi duszy chciałabym usłyszeć jeszcze raz to ostatnie słowo wypowiedziane przez Justina. Chodzi za mną od kilku minut i nie chce przestać. Tak jakby uwzięło się na mnie.- pomyślałam i nagle znalazłam się w jakby innym wymiarze.
Dookoła unosiły się białe fale, a na przeciwko widziałam piękne światło, które zaraz przyciągnęło mnie do siebie. Stanęłam jak posąg i uważnie przyglądałam się przejściu, przez które kazano mi przejść. Wycięgnęłam dłoń na wprost i przeciągnęłam na drugą stronę. Poczułam falę ciepła i bez żadnych oporów przeszłam przez przejście, które niemal natchmiast zniknęły.
Ujrzałam tysiące dzieci tańczących w rytm puszczanej muzyki.
- Jak tu pięknie.- słowa wymsknęły mi się z ust i speszona szłam przed siebie. Dzieci na mój widok otoczyły mnie dookoła, złapały się za rączki i zaczęły tańczyć.
- Nicole tańcz.- ktoś krzyknęł w moim kierunku, a dzieci rozeszły się z powrotem na swoje miejsce.

Zakręciłam się wokół własnej osi i ujrzałam ten znajomy mi uśmiech.
- Babcia ?- w moim oku zakręciła się pojedyncza łza, którą natychmiast wytarłam, żeby rzucić się kobiecie w objęcia. - Tęskniłam za tobą.
- To tak jak ja wnusiu.- posłała mi promienny uśmiech i usiadła na przetartym fotelu. - Chcę ci kogoś przedstawić. Zaraz tu przyjdzie, tylko bądź miła.- pogroziła mi palcem.
Z moich ust wydobył się cichy chichot.
- Całowaliście już się ?- kobieta powiedziała, chcąc rozluźnić atmosferę.
- Babciu! Podglądasz mnie ?
- Może.- zaśmiała się, widząc moje rumieńce.
- Justin on nie jest odpowiedni. On bije mnie, za nic. Porwał mnie, ale...
- Ale nadal coś do niego czujesz co ?- zapytała.
- Nie wiem. Nie powinnam.
- Nicole on nie zawsze taki był.- odezwał się głos za mną. Odwróciłam głowę i ujrzałam kobietę w wieku mojej babci. Pewnie to na nią czekaliśmy. Oparła dłoń na moim na ramieniu i kontynuowała. - To życie go zmieniło. Nie miał łatwo wiesz. Był ciągle bity i molestowany przez ojca. Do tego doszły jeszcze przekręty, w które go wciągnął, ale on zawsze pozostawał sobą, tylko....
- Co się stało ?- zapytałam.
- Pamiętasz tą blondynkę ze zdjęcia.- spojrzała na mnie, a gdy jej przytaknęłam kontynuowała. - Nazywała się Lelie. Była dziewczyną, a zarazem najlepszą przyjaciółką Justina. Wiedziała o wszytskim co robił, ale to nie zraziło jej od niego. Była jego jedyną podporą. Jednego dnia poszedł razem z nią do jej ojca.
'' - Tato.- Justin przełknął głośno ślinę. - Musimy porozmawiać.
- O czym ? Szykuj się zaraz jedziemy.
- Właśnie o tym chciałem pogadać.
Ojciec wściekły obrócił się i spojrzał na dwoje zakochanych.
- Kim jest to dziewczę ?
- Tato to jest moja dziewczyna. Kocham ją i nie będę robił więcej.
- Możesz powtórzyć ?
- Chyba wyraził się jasno. Nie będzie więcej zabijał tych niewinnych ludzi.- Lelie wstawiła się za nim, na co ojciec odpowiedział głośnym śmiechem.
- Myślisz, że coś tu zdziałasz głupia dziewczyno!? Nie będziesz mojemu synowi mąciła w głowie."
- I wtedy zrobił coś strasznego.- kobieta głośno przełknęła ślinę. - Zabił Lelie.
- To dlatego się tak stał ?
- Tak kochanie. Widzisz. To była piękna miłość. Trzymali się siebie kilka lat. Justin długo nie mógł pogodzić się z jej śmiercią, aż do teraz.
- Skąd pani to wie ?- zapytałam z ciekawości.
- Bo jestem babcią Justina.
Kobieta zajęła miejsce obok nas i upiła łyk herbaty.
- Muszę cię o coś prosić Nicole ?
Usiadłam na przeciwko kobiety.
- Jesteś jego jedyną nadzieją. Tylko twoja miłość może go uratować.
- Czyli on... ?- zapytałam z niedowierzeniem, a kobieta przytaknęła.
- On cię kocha Nicole, ale nie potrafi ci tego okazać.- zrobiłam wielkie oczy, ale nagle poczułam ostry ból w okolicach brzucha.
- Co się dzieje ?- spojrzałam w zaszkolne oczy babci.
- Budzisz się kochanie.- złapała za moją dłoń i więcej jej nie widziałam.
Znajdowałam się w szpitalnej sali. Rozejrzałam się dookoła i pobiegłam do miejsca, z którego dochodził pisk. Wpadłam do sali i ujrzałam siebie, leżacą na łóżku szpitalnym. Oni mnie ratowali.- pomyślałałam i spojrzałam na osobę przy moim łóżku. Trzymała moją kruchą dłoń i płakała.

- Nie mogę znowu zostać sam. - na chwilę przerwał i zaraz dokończył. - Nie mogę cię stracić Nicole.
_____________________________________________________________
Hej przchodzę do was z nowym rozdziałem. Przepraszam, że tak późno, ale kompletnie nie wiedziałam co napisać. Może mi to wybaczycie :(.
Zapraszam was na moje inne blogi:
danger-zaynmalik.blogspot.com
i uncanny-fanfiction.blogspot.com
Do następnego.
Ola xx






środa, 23 lipca 2014

Rozdział 7 - I'm sorry.

W pośpiechu schowałam telefon do kieszeni i rozejrzałam się po wnętrzu samochodu , dla pewności czy ukryłam wszystkie przedmioty . Justin był coraz bliżej .  Wsiadł do auta i był taki jak przed tym jak się zatrzymaliśmy - wściekły , zły , pełny agresji w oczach. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów , sięgnął po jednego i zapalił go . Zaciągnął się , a po chwili wypuścił idealne kółko ze swoich malinowych ust . Dym wypełnił wnętrze auta , przez co zakasłałam , ale on nic sobie z tego nie robił. Chwilę później ruszyliśmy . Milczał . A ja byłam zbyt przestraszona tym co wydarzy się w domu , że nie miałam odwagi nawet szepnąć . Justin był skupiony na drodze jego twarz nie wyrażała zbyt wiele.

 Jechaliśmy w pogrążeni w tej cholernej ciszy . Jednak w końcu Justin przełamał się .
- Nie masz mi nic do powiedzenia ? - spytał i przerzucił wzrok na mnie .
- Co miałabym ci niby powiedzieć ? - powiedziałam z odrobiną niepewności w głosie .
- No nie wiem ? Może dlaczego tam przyjechałaś ! - warknął , a jego głos podwyższył się  o kilka tonów .
- Bo chciałam wiedzieć gdzie pojechałeś ! - bąknęłam i przeniosłam wzrok na to co dzieje się za oknem .
- Jesteś głupią suką , która musi wszystko wiedzieć . - pokręcił głową , patrząc na drogę .
- Być może , przynajmniej nie więżę dziewczyn z niewiadomych powodów w swoim mieszkaniu . - prychnęłam , jednak parę sekund później dotarła do mnie myśl , że powiedziała trochę za dużo .
Justin tylko głośno westchnął , ale wiedziałam że pożałuje tego .
Po kilkunastu minutach byliśmy w jego posiadłości .
- Wysiadaj ! - syknął , posłusznie wykonałam jego rozkaz .
Byliśmy już w domu . Justin poszedł do kuchni , wyjął szklankę , wlał w nią wodę i upił kilka łyków.
- Powiesz mi teraz po co do mnie przyjechałaś ? - spytał ironicznie .
- Już ci powiedziałam . - wydukałam .
- Kłamiesz !!! - rzucił szklanką o ścianę , co spowodowało rozbicie się jej .
- Nie okłamuj mnie , za to jest jeszcze większa kara . - dodał i spoliczkował mnie .
- Ale ja nie kłamię . Powiedziałam ci prawdę . - odparłam , a on uderzył mnie w brzuch .
Ból był nie do zniesienia , upadłam na ziemię .
- Jesteś fałszywą zdzirą , nie zasługujesz na  życie . - warknął i kopnął mnie kilka razy w brzuch .
Nie mogłam złapać oddechu , dławiłam się powietrzem , dusiłam się . Ukucnął przede mną , ujął moją twarz w dłonie , po czym z całej siły rzucił mną o ścianę . Czułam jak wszystko w mojej głowie rozpada się na kawałki . Ból przepełnił całą mnie . Leżałam na podłodze nie mogąc się ruszyć .
-  Tą dziewczynę na zdjęciach też tak traktowałeś ? - ledwo wyszeptałam , po czym zaczęłam kasłać. Justin był w furii , znowu mnie kopnął w brzuch . Ponownie dławiłam się powietrzem . Zaczęłam pluć krwią , Justin to zauważył i podszedł do mnie .
- Kurwa Nicole co ci jest ? - spytał . - Kurwa . Kurwa . Kurwa . - chodził w panice po pokoju , tymczasem ja wykrwawiałam się.
- Jedziemy do szpitala , ale jeśli piśniesz słowo o mnie to rozpierdole ci łeb . - dodał .
Kiwnęłam głową , na znak że rozumiem . Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu .
Jechaliśmy szybko ... bardzo szybko . W ciągu zaledwie 10 minut byliśmy w szpitalu . Justin załatwił mi lekarza . W gabinecie doktor powiedział ,że muszę przejść jakieś badanie , żeby mogli określić co mi jest , zgodziłam się . Gdy szliśmy korytarzem na salę , Justin pomógł mi iść , gdyż cały czas kasłałam .
- Wszystko będzie dobrze tylko pamiętaj o tym co ci powiedziałem . - szepnął mi do ucha.
Na sali pielęgniarki kazali mi się położyć na łóżku i powiedziały , że będę miała wstrzyknięte znieczulenie . Po chwili poczułam igłę w moim ramieniu. Moje oczy powoli się zamykały .
Pamiętam tylko ,że Justin wziął mnie za rękę i ledwie słyszalnie powiedział "Przepraszam" .
Czy on mnie właśnie przeprosił ?! Nie myślałam o tym bo w ciągu sekundy urwał mi się film .

__________________________________________________________________________
Hey kochani :* ! Wiem że sporo czekaliście , więc przepraszam . Mam wielką nadzieję ,że rozdział was zadowoli . Chciałam żeby był troszkę dłuższy , no ale trudno xd . Buźkyy :**** .
Do następnego ♥ .



czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 6 - Nicole ?


Nicole POV's 
Cichy podmuch wiatru, dochodzący zza szyby samochodu zakłócał naszą idealną ciszę. Jego oczy były czarne. Nie wyrażały nic. Co było w tym dziwnego, że chciałam wiedzieć gdzie jest, co robi i czy nic mu nie jest ?- pomyślałam, nerwowo spoglądając na rozwścieczonego chłopaka. Milczał. I tak wiedziałam, że nie zostawi tego tak po prostu. Nie on.
.Nagle zatrzymał samochód i cicho westchnął. Spojrzał w moją stronę. Jego oczy powróciły do dawnego odcieniu, a mina nagle zmieniła się. Posmutniała. Otworzył szeroko usta i wydukał:
- Zostań tu!
Otworzył drzwi i obszedł samochód dookoła, znikając zaraz po tym w ciemnym lesie. Z jednej strony cieszyłam się, że nasz powrót się przedłużył, ale z drugiej miałam pewne obawy przed tym miejscem. Na samą myśl przechodziły mnie dreszcze. Na spokojne to ono nie wyglądało, a gdy bliżej się przysłuchałeś, mogłeś z łatwością usłyszeć czyjeś rozmowy i śmiechy. Ze zdenerwowania rozejrzałam się po wnętrzu volkswagena. Widać, że był z wyższej rangi, a widać że Justin mało nie zarabia. Gdy mój wzrok natrafił na nowoczesny sprzęt, sięgnęłam do niego ręką i włączyłam cicho radio, które było tu jedyną rozrywką, a piosenki były dobrze mi znane. Zaczęłam nucić ich melodie. Z ciekawością przeglądałam jego tajne skrytki. Zdziwił mnie fakt, że słuchał Elvisa Presley'a czy Michaela Jacksona. Nie wyglądał na taką osobę. Widocznie jeszcze dobrze go nie poznałam. Może kiedyś był inny ?- przeszło mi przez myśl. Może wydarzyło się coś co go zmieniło ? Schowałam płyty i złapałam za zdjęcie, które przykuło moją uwagę. Justin wyglądał tu na ok. 18 lat, a zaraz obok niego stała piękna blondynka z błękitnymi oczami.

Fotografii było kilkanaście, ale na każdym nie zabrakło nutki szczęścia. Tylko jedno zdjęcie było inne niż pozostało. Brakowało mu drugiej połówki. Była tylko ona, a z tyłu wygrawerowany napis "Na zawsze r....". Ostatnia litera była przerwana. Musiał ją kochać..- pomyślałam. Tylko co się stało ? I gdzie jest dziewczyna.. Usłyszałam czyjeś kroki I w poŚpiechu schowałam, wszystkie manatki. Usiadłam prosto i ułożyłam ręce na kolana, tłumiąc strach. W tej pozycji przesiedziałam  ok. 10 minut. Uchyliłam lekko drzwi i rozejrzałam się po miejscu. Cisza. Żadnej oznaki życia. Zażenowana, zamknęłam drzwicki i wróciłam do poprzednich czynności. Przeglądając dalszą stertę śmieci natrafiłam na kilka ukrytych komór. Sprytnie- pomyślałam, uderzając lewą dłonią w ostrą krawędź. Ale to nie było w tamtej chwili takie ważne.
Mój wzrok napotkał starą Nokię. Moją Nokię. Złapałam za brakujące części i poskaładałam go do kupy. Skrzynka była przepełniona wiadomościami, a telefony wcoąż się dobijły.  Większość były od Lucka. Luck był moim starszym o dwa lata bratem, z pierwszego małżeństwa matki.

Jego ojciec zmarł tuż po jego narodzeniu, a mama zaraz potem spotkała tatę. Na same wspomnienia wszystko się jakby rozpływało. Musisz być silna. Te słowa powtarzam sobie od kilku lat. Może to głupie, ale czuje że mi to pomaga. Podnosi mnie na duchu.
Zebrałam się na odwagę i wybrałam nuner do brata.
- Nicole ?
- Tak. Luck posłuchaj nie martwcie się o mnie. Nie szukajcie mnie. Tak będzie bezpieczniej. Pa.
- Nicole poczekaj!- krzyczał, ale ja rozłączyłam się i w szybkim tempie schowałam telefon, widząc nadchodzącego Justina.
_________________________________________________________
Hej nie wiem jak mam się wam wytłumaczyć z mojej nieobecności. Kompletnie nie wiedziałam o czym pisać.
Pewnie spodziewaliście się w rozdziale wybuchu Justina, ale tym zajmie się przyjaciółka. Chciałam wam trochę opowiedzieć o uczuciach Nicole. Tym co myśli, czuje i o jej rodzinie.
Ps. Ten telefon do Lucka, nie był dobrą decyzją Nicole. :)
Do następnego. :*

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 5 - Game

Nicole POV's

Od chwili gdy Justin opuścił pokój słyszałam tylko warkot silnika , potem już go nie było . Oczywiście nie mogłam zasnąć , gdyż cały czas myślałam o nim i o tym gdzie do cholery mógł pojechać . W końcu przypomniałam sobie , że ochroniarz jest w domu . Szybkim krokiem wyszłam z pokoju i zeszłam na dół .
Ujrzałam mężczyznę w ciemnym garniturze , stojącego przy lodówce . Wyjadał co się tylko dało . Chciałam od niego wyłudzić gdzie jest Justin . Dla pewności rozpięłam kilka pierwszych guzików mojej bluzki . Już chciałam podchodzić , gdy nagle facet zaczął grzebać po szafkach i wyjmować cenne przedmioty , a następnie chował do kieszeni . Chwyciłam telefon i zaczęłam go nagrywać . Zajebiście , teraz to musi mi powiedzieć  jakie to sprawy ma jego pracodawca . Podeszłam kilka kroków bliżej i głośno chrząknęłam . Facet mnie zauważył i aż podskoczył . W mgnieniu oka pozamykał wszystkie szafki i udawał jakby nic się nie stało .
- Yyy... ty pewnie jesteś Nicole ? Justin wspominał mi coś o tobie . - powiedział zakłopotany .
- Tak jestem Nicole . A ty jak zauważyłam okradasz go . - skrzyżowałam ręce na piersi .
- O czym ty mówisz ?! Chyba ci się coś pomyliło . Justin wie , że bym mu czegoś takiego nie zrobił . - odparł . Pff.... gość nie potrafi kłamać .
- Czyżby ? To ciekawe czy będzie myślał tak samo jak pokaże mu ten filmik . -  lekko się uśmiechnęłam i odtworzyłam kawałek nagrania .
- Co chcesz w zamian za milczenie ? - westchnął .
- Zawieziesz mnie tam gdzie jest Justin . - opowiedziałam z satysfakcją .
- Nie mogę . On mnie zabije . - jęknął .
- Chyba nie będzie łaskawszy , jak pokażę mu to nagranie . - droczyłam sie z nim .
- No dobra . Zawiozę cie tam , ale masz mu nic nie mówić . Zresztą  pewnie i tak będzie miał nową dziwkę . - westchnął .
- Być może . Ok ruchy i do samochodu . - rozkazałam , a facet robił co tylko kazałam .
Po chwili byliśmy już w samochodzie i ruszyliśmy "tam" .
-  A tak wogóle to gdzie on jest ? - spytałam , zapinając pas .
- Zaraz sie przekonasz . - odparł ochroniarz i skupił sie na drodze .
Po 30 minutach jazdy zaczęłam sie niecierpliwić.
- Daleko jeszcze ? - odezwałam sie .
- Nie , uzbrój sie w cierpliwość . - westchnął .
- Uzbroiłam sie w cierpliwość już pół godziny temu ! Jedź szybciej do cholery ! - krzyknęłam .
- Dobra ,dobra ! Już sie tak nie ciskaj bo ci żyłka pęknie . - lekko podniósł głos .
Minęło 10 minut i dotarliśmy na jakieś osiedle , a raczej ruinę . W powietrzu unosił sie smród papierosów , alkoholu i Bóg wie czego jeszcze.
- Masz . - powiedział ochroniarz , gdy już wysiedliśmy z auta i dał mi do ręki pistolet .
- Po co mi to ? - prychnęłam .
- Bo nie mogę tam z tobą wejść , jak Justin mnie zobaczy to odstrzeli mi łeb . - odparł .
- Ok dawaj to i czekaj tu na mnie . - rozkazałam  po czym dodałam - Gdzie mam iść , żeby go znależć ?
- Widzisz te budynki , pomiędzy nimi jest przejście , tylko trzeba głębiej wejść . - odpowiedział . Pokiwałam głową i nic nie mówiąc ruszyłam w stronę szpary  . Było tu dość ciemno, ale nie na tyle żebym mogła odnaleźć wejście . W rogu był otwór , w który weszłam . Tam to nie było zupełnie nic widać . Słyszałam jakieś hałasy , więc szłam w przed siebie , a dźwięki stawały sie coraz wyraźniejsze i głośniejsze . W końcu ujrzałam migające światło i postanowiłam iść w jego kierunku . Podążałam w stronę blasku i nawet nie zorientowałam sie  , gdy opuściłam ciemny tunel . Rozejrzałam sie wokół . Było tu dużo samochodów , a piękne kobiety ubrane bardzo skąpo kręciły tyłkami przed facetami . Domyśliłam sie,  że właśnie jestem na nielegalnych wyścigach samochodowych . Moje oczy szukały jakiegoś stałego punktu  wartego uwagi . Nagle na skale pojawił sie DJ .
- Jak sie bawicie ? Auta już gotowe ? - rozgrzewał tłum , który krzyczał po każdym jego słowie .
- Może jakaś nuta na rozgrzewkę ? - dodał .
Po chwili z głośników rozbrzmiewały słowa :
" T-raw rock my own kick game . 8 figure deal figure how I’m courtside at clip game. Still pop ace king sh-t I’m with Rozay. Black Maybach leather gloves on that OJ. OK the day you beating me b-tch no day . Benz a make her dance that’s thousand dollar foreplay. AK get a full clip not a sound wave . You kissed her in her mouth, ask her how my dick taste . B-tch n-gga you don’t want no drama I’m worth a couple commas ... "
Nie znałam się za bardzo na rapie , ale wydawało mi się ,że to był Tyga .  Dobra nieważne . Szłam przed siebie , omijając coraz nawalonych kierowców , którzy najchętniej by mnie zgwałcili . Cholera Justin gdzie jesteś ?  Po długich poszukiwaniach spostrzegłam Justina , gdy tylko mnie zobaczył zaczął nerwowo iść w moim kierunku . Oho , będzie się działo .
- Co ty tu kurwa robisz ?!?!?! - syknął .
- Nie powiedziałeś gdzie jedziesz , martwiłam się . - od razu wyczuł , że to kłamstwo .
- Słuchaj suko , nie rób mi kłopotów . Wiesz jaką będziesz miała za to karę ? - spytał .
- Pytanie retoryczne . - prychnęłam , a on zacisnął mocniej swoje ręce na moich nadgarstkach , na co syknęłam z bólu .
- Pożałujesz tego żmijo . - warknął .
- Stary , wyścig . - przerwał nam brunet , który nie waiadomo skąd sie przy nas zjawił .
- Już idę . - odparł Justin . - Czekaj tu na mnie , zaraz wracamy do domu - szepnął do mojego ucha .
I poszedł w stronę samochodów , po czym wsiadł do  czerwonego Lamborghini .  Niedługo potem był na pasie startowym obok czarnego Ferrari . Między autami stanęła , no nie będe kłamać dziwka z chorągiewką . Upuściła ją na ziemię a w powietrzu rozległ sie strzał . Potem ujrzałam mase dymu , a samochody w mgnieniu oka znalazły sie parę kilometrów od mety . Justin zrobił kilka okrążeń i zwyciężył wyścig . Po przekroczeniu mety wysiadł z samochodu złapał mnie za ręke i zaciągnął mnie w stronę auta . Jednak wszedł nam w drogę jakich wytatuowany chłopak z czarnymi włosami .
- Spierdalaj mi z drogi Luke , nie mam na ciebie czasu . - warknął Bieber i pociągnął mnie mocniej za dłoń . Ruszyliśmy dalej , lecz " Luke " nie dawał za wygraną .
- Czekaj , czekaj . Co to za lalunia ? Czeeść piękna ! - wyszczerzył sie pokazując swoje żółte od tytoniu zęby  . Bleee....
- Kurwa spierdalaj gnoku bo ci zajebie ! - Justin sie wkurzył .
- Cofnij to Bieber ! - odprychnął Luke i po chwili rzucił sie z pięściami na Justina .
Naszczęście przybiegli jacyś mężczyźni i ich rozdzielili . Dość mocno sie potłukli .Justinowi krwawiła twarz , nie wyglądało to najlepiej .

 - To jeszcze nie koniec Bieber , pożałujesz tego i twoja lalunia też . - syknął Luke , wsiadł do samochodu i odjechał . 
-O mój Boże Justin nic ci nie jest ? Kto to był ? - spytałam .
- Do samochodu . - odparł , a ja stałam jak wryta - Do samochodu !  - powtórzył gdy zbliżał sie do auta .  Posłusznie wykonałam jego rozkaz i po chwili byłam już w środku z Justinem .
- Po cholerę tu przyjechałaś ?! - syknął
- Bo nie wiedziałam gdzie do kurwy nędzy pojechałeś ! - krzyknęłam
- Zawsze musisz wszystko wiedzieć co ?! - odprychnął .
- Co ty możesz o mnie wiedzieć ?! Traktujesz mnie jak niewolnice ! Jesteś zwykłym skurwielem ! - wypaliłam , nie panując nad swoimi emocjami .
- Nie masz prawa tak do mnie mówić ! - warknął i wyjął broń z kieszeni . - Bądź grzeczna , bo w przeciwnym razie tą kulką odstrzele ci łeb ! Jesteś moją dziwką rozumiesz ? Jesteś moją zabawką , mogę tobą robić co tylko zechce . - dodał .
Siedziała cicho . Po dłuższej chwili milczenia Justin odpalił silnik i ruszyliśmy do domu .
Byłam sparaliżowana dzisiejszymi wydarzeniami , poprostu chciałam zasnąć w łóżku i już nigdy się nie obudzić . Bo wiem , że w rzeczywistości czeka mnie koszmar , gorszy od wszelkiego horroru .

_______________________________________________________________________________
HEY Kochani <33 !
I jak podoba się ? Wiem , że czekaliście maaase czasu i za to was przepraszam . No ale w szkole wystawienie ocen i inne obowiązki :/ . Dlatego miałam mało czasu na napisanie rozdziału , ale jest ! Dodałam troche agresji tak jak chcieliście , więc mam nadzieję ,że sie spodoba .
Do kolejnego xoxo !



piątek, 23 maja 2014

Rozdział 4-Reflection



Nicole POV's

Moja twarz przybrała bladych kolorów, a usta do tej pory uśmiechnięte, opadły z wrażenia. Pojedyncza łza zakręciła się w kącikach oczu, a ciało momentalnie oderwała się od chłopaka.
- Ale jak to ?- wydukałam po chwili. Justin cwaniacko uśmiechnął się pod nosem, pozostawiając mnie z pytaniem. Po niedługim czasie zbliżył się w moją stronę i złapał mnie za ramiona, powodując ogromny ból. Był silny. Bardzo silny. Na samą myśl wzdrygnęłam się. Miał przewagę. I to dużą.
- Za dużo wiesz Nicole. Widziałaś rzeczy, których nie powinno ujrzeć światło dzienne. Jesteś niebezpieczna.
- A może w końcu pójdziesz tam gdzie powinieneś być już dawno.
Zrobił pytający wyraz twarzy.
-W pace Justin. Mówisz, że jestem niebezpieczna, ale gdybyś spojrzał w lustro.. Spójrz na swoje odbicie.. Jest ciemne, jak ty....
Było niedobrze. Rozwścieczyłam go, ale ktoś musiał mu to powiedzieć. Jak nie teraz, to za parę lat.
" On może tego jeszcze nie rozumie.. Nie dorósł do tego.. Czy musi dojść do tragedii, żeby zrozumiał jaki jest ? Marnuje się, a jest w rzeczywistości miły, troskliwy. Próbuje być kimś, kim nie jest.. Irytuje mnie to.. Jest zagadką, która skrywa wiele tajemnic. Muszę ją rozwiązać. Nie poddam się. Nigdy.. Nawet, gdy ma mnie to kosztować życie."
Jego emocje dawały swoje siwe znaki. Złość przepełniała całe jego ciała, nie pełniąc nad nim żadnej kontroli. Jego pięść uniosła się ku górze i momentalnie zetknęła się z moim mokrym policzkiem, pozostawiając głęboki ślad.
- Nienawidzę cię! Nie ja jestem zerem, a ty! Nie masz nikogo! Lubisz tylko ranić ludzi ! Bawić się nimi.. Powinieneś już dawno gnić w piekle.
Wybiegłam z pomieszczenia i zamknęłam się w łazience. Podparłam się o drzwi, po chwili opadając na mokre kafelki. Chciałam lepszego życia. Tak bardzo pragnęłam oderwać się od przeszłości. Od człowieka, którego nienawidzę, a kiedy mi się to udało, pojawił się on. Dlaczego ? Dlaczego nie mogę mieć takiego życia jak inni. W czym popełniłam błąd ? Moje ręce odnalazły to czego szukały. Metalowy przedmiot zbliżył się do mojej skóry. Teraz, albo nigdy Nicki.

Usłyszałam jego kroki.., jego przyspieszony oddech. Płakał ? Możliwe.., nie ulegnę. Nie teraz.
- Nicole!
Cisza..Nie odezwałam się. Czułam do niego nienawiść. Każdy dotyk sprawia, że wszystko wraca.. Coś czego się brzydzę i boję. On nie wie. Nie może wiedzieć..., ale gdy jest blisko tak naprawdę moje serca pęka, tak jak pękało przez kilka poprzednich lat..
- Kurwa Nicole!- walił pięściami w drzwi. Cała się trzęsłam.
Wyważył drzwi, które w jednej sekundzie znalazły się po drugiej stronie. Jego wzrok utkwił w mojej osobie. Chłopakowi zakręciły się krople łez w kącikach oczu, a sam zbliżył się w moją stronę. Ukucnął przede mną i złapał za moją drobną dłoń. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek wymówi takie słowa.
- Przepraszam Nicole. Nie powinienem cię był uderzyć. Nie płacz. Nie przeze mnie.- złapał moją twarz w dłonie i zrobił coś takiego, pięknego. Bałam się, ale był cieplejszy.
Pokazał drugie oblicze. Lepsze oblicze. Zbliżył swoją twarz i ucałował moje zalane potem czoło.
Mój oddech przyspieszył, a rumieńce zalały całą twarz. Metalowy przedmiot, który dotąd trzymałam w ręku, zderzył się teraz z ziemię. Justin momentalnie ode mnie odskoczył ode mnie, a jego twarz posmutniała.
- Co ty chciałaś zrobić ?- zapytał załamanym głosem.
Wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Oddaj mi to.- podniosłam przedmiot i podałam mu do ręki. 
- Nie dotkniesz tego więcej. Ok ?
- Dobrze Justin.
- Chodź tu do mnie.- kucnął i schował mnie w swoje ramiona. Krętymi schodami zmierzył w stronę mojej sypialni. Otworzył szeroko drzwi i ułożył mnie na dwuosobowym łożu.
- Śpij skarbie.- okrył mnie kołdrą i zmierzył w stronę drzwi.
- Jus ?
- Hmmm ?
- Zostań.
- Nie mogę. Mój ochroniarz będzie cały czas w domu.
- Gdzie jedziesz ?- zapytałam z nutką ciekawości.
- Muszę załatwić kilka spraw.
______________________________________________________________________________
Matko przepraszam, że tak późno.. Po pierwsze nie miałam weny, a po drugie szkoła. Koniec roku i masa sprawdzianów. Co myślicie o rozdziale ? Następny pisze Clara. Do nexta. 



wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 3 - Uncertainty

              

" Cierpiała. Naprawdę wierzyła , że jej nikt nie kocha , a taka świadomość nie zależnie od tego kim jesteś , boli . "

    
Czułam sie potwornie , wszystko mne bolało . Powoli zmieniłam pozycje z leżącej na siedzącą . Pozbierałam ubrania , a raczej to co z nich zostało i nałożyłam na siebie . Wygłądałam paskudnie , porwane spodnie i rozciągnięta bluzka nie prezentowały sie najlepiej . Wyszłam z pokoju i ujrzałam mega długi korytarz z mnóstwem drzwi . Szłam pomiędzy śćianami , aż w końcu trafiłam na schody . Zeszłam po nich na piętro niżej . Na dole mieścił sie salon i kuchnia , przynajmniej tylko te pomieszczenia znajdowałay sie w zasiegu mojego wzroku . Dostrzegłam jego sylwetkę stojącą przy oknie . Stał odwrócony i wpatrywał sie w jakiś daleki punkt  na dworze . Cicho zmierzałam do wyjścia , mając ogromną nadzieje , że mnie nie zauważy . Nagle potknęłam sie i szturchnęłam mały stolik , z którego spadły gazety . Tym właśnie zdemaskowałam swoje przybycie . Nie wiedziałam co robić . Uciekać ? - on jest znacznie szybszy i nie mam z nim szans . Szykowałam sie na najgorsze . Chłopak ciągle stał tyłem i dopiero po chwili głośno westchnął . Wiedziałam , że nie wróży to nic dobrego . 
- Pozwoliłem ci wyjść ?! -syknął z jadem w głosie .
- Przepraszam bardzo , ale nie sądziłam ,że musze sie pytać o pozwolenie , żeby wyjść z jakiego pierdolonego pokoju ! - warnknęłam i po chwili mocno żałowałam swoich słów.
Chłopak szybkim krokiem znałazł sie przy mnie , jego oczy momentalnie z robiły sie czarne i pełne złości .
- Słuchaj suko , bo nie mam zamiaru powtarzać . Jesteś teraz moją dziwką i masz robić co zechcę i kiedy zechcę . Bo jak nie , to zatłuka cię aż zdechniesz i zakopie  lesie .- powiedział i spoliczkował mnie . - Rozumiesz ? - dodał i odsunął sie o krok .
-  Pytanie retoryczne . - rzuciąłm obojętnie , na co kopnąl mnie z całej siły w brzuch .
Ból był tak silny , że skulona opadłam na podłogę .
- Następnym razem pomyśl zanim pierdolniesz jakąś głupotę . - odparł zachrypniętym głosem .
- Moi rodzice i znajomi niedługo zauwarzą , że mnie nie ma i wtedy mnie znajdą , a ty będziesz martwy i zgnijesz w pierdlu ! - krzyknęłam w jego stronę , na co on głośno sie zaśmiał .
-Tak ? To czemu nikt do ciebie jeszcze nie zadzwonił ? Jesteś nikim , nikt cie nie potrzebuje . Jeteś zwykłą ofiarą losu i dlatego wylądowałaś ze mną . Jesteś zerem . -  mówil z tym swoim uśmieszkiem , który jeszcze bardziej dawał mu nade mną przewagę .
- Gówno o mnie wiesz ! - do moich oczu napłynęły łzy . - Gówno o mnie wiesz ! Porwałeś mnie i znęcasz sie nade mną ! Masz aż tak bezsensowne życie i nie masz co robić niż wyrzywać sie na mnie ?! Zastanów sie nad sobą ! - na jego twarzy pojawiło sie zdziwienie .
 Nie spodziewał sie tego po mnie . Chwile na mnie patrzył , a potem na jego twarzy zapanowała złość . Zacisnął dłonie w pięśći i szykował sie do zadania ciosu we mnie . Natychmast sie skuliłam i zamknęłam oczy . Jednak zamiast bólu poczułam jak głośno wzdycha . Gdy otworzyłam oczy już go nie było , usłyszałam tylko trzask drzwi i warkot samochodu . Zabolało go to . O czyli pan kamienneserce ma jednak uczucia .
Było już póżno , więc postanowiłam sie położyć . Jednak zanim to zrobiłam , poszłam coś zjeść . Otworzyłam lodówkę i wybrałam produkty , które wchodziły w skład mojej kolacji. Chciałam sie umyć , ale ten dom był tak cholernie wielki , że nawet głupiej łazienki nie potrafiłam znależć .Weszłam po schodach i zajrzałam do pierwszeo lepszego pokoju . Wyglądał on tak .

Położyłam sie na łóżku i próbowałam zasnąć , lecz myśli mi na to nie pozwalały . Leżałm tak z dobre 2 godziny , nagle usłyszałam , że wrócił . Słyszałam jak wchodzi do domu i idzie po schodach . Otworzył drzwi do pokoju , zacisnęłam oczy . Miałam ogromną nadzieje , że sobie pójdzie . Jednak podeszdł do łóżka , kucnął przy mnie i po raz nie wiem który westchnął . Ja cały czas udawałam , że śpię . Gdy wychodził przypomniała sobie o ważnej sprawie .
- Przepraszam , zapomniałam spytać czy mogę wziążć coś z lodówki . - odwróciłam sie w jego stronę .
- Lepiej idż już spać . - odparł i wyszedł z pokoju . Wolałam sie posłuchać i usnęłam .
                                                  * Następnego dnia *
         Obudziłam sie około 9 :00 . Koszmary nie dały mi spać w spokoju , więc  byłam niewyspana . Cicho zeszłam na dół i rozejrzałaam sie wokół . Nie było go . Burczało mi w brzuchu , więc postanowiłąm zjeść śniadanie . Niedługo po skończonym posiłku usłyszałam jak wchodzi do domu . Siedziałam w salonie i szykowałam sie na najgorsze . Jego kroki w dziwny sposób zgrywały sie z moim biciem serca .
- Już wstałaś ? - spytał , co było głupie bo dobrze widział ,że już nie śpie .
- Jak widać . - odpowiedziałam . Usiadł na oparciu kanapy. - Mogłam zjeść śniadanie ? - zadałam mu dość bezsennsowne pytanie , ale cała ta sytuacja pomiędzy nami to był jeden wielki bezsens .
- A jak powiem , że nie mogłaś  ? -  odparł i podszedł do małego stoliczka . Chwycił butelkę , nalał jej zawartośc do szklanki - sądziałam , że było to whisky i wypił .
- To zwróce ci kanapki . - spojrzałąm na niego .
Stał odwrócony i patrzył sie w okno , dokładnie jak wczoraj . Maiałam nadzieje , że wczorajsze wydarzenie sie nie powtórzy .
- Zabawna jeteś . Podoba mi sie to . - powiedział po czym dodał -  Zrób mi śniadanie , a ja sie pójde umyć . Zaraz wracam.  - pobiegł na górę .
Zabrałam sie za robienie dla niego posiłku . Po 5 minutach jajecznica z bekonem była na stole .Chwile później chłopak był już na dole i jadł swoje śniadanie .
- Mhyyym .pyszne . - zajadał .
- Dzięki . - uśmiechnęłam sie prawie niewidocznie .
- Zapomniałem sie ciebie spytać jak masz na imie . - włożył talerz do zmywarki.
- Nicole Sanders . - mruknęłam cicho .
- Miło mi . Justin Bieber . - przedstawił sie i podaliśmy sobie ręce .
Zaśmiałam sie cicho , bo nie ukrywajmy poprawił mi sie nie co humor.
- O poczekaj tu chwile . - odparł i wybiegł z domu .
Po chwili wrócił z moimi walizkami .
- Skąd je masz , przecież je ukradli ? - spytała zszokowana .
- Mam swoje sposoby . - odpowiedział .
- Dziękuje ! - wrzuciłam mu sie na szyje .
Emocje nade mną panowały i nie wiedziałam co robie . Nie rozumiałam go , raz był agresywny i pełny złości , a raz był miły i czuły ,  Nie potrafiłam tego pojąć . Justin był zagadką , której rozwiązanie chciałam znać za wszelką cenę .
- I druga niespodzianka .... - urwał i postawił mnie na ziemię . - Od dziś mieszkasz ze mną . - dodał .







________________________________________________________________________________
Hej kochani :* ! Od razu wasz bardzo , ale to bardzo PRZEPRASZAM ! Rozdział pisałam chyba z 10 razy ,a i tak mi wyszedł do kitu :/ . No ale mam nadzieję ,że będziecie zadowoleni :) .  Kolejny rozdzialik należy do Honey :* ! Buźki :*** <33

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 2- Dangerous


Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu, ale człowiek taki już jest, zastępuje strachem większą część emocji.

To wszystko wydawało się takie niedorzeczne, ale było prawdziwe. Wszystkie chwile spędzone z nim coraz bardziej dodawały mi nadziei, ale niszczyły od środka. Zmieniał mnie, a ja jego. Coraz bardziej był czuły, troskliwy, coraz bardziej darzył mnie uczuciem.

Nicole POV's

W tamtej chwili życie się dla mnie kończyło. Manipulowało mną,niszczyło to na co tyle pracowałam. W jednej sekundzie moje życie nabrało czarnych kolorów. Raniło mnie i doprowadzało do szarego końca.
Jego twarz przepełniła się złością stopniowo zmieniały swoją barwę. Raz były jak błękit oceanu, raz piwne,, a niekiedy były czarne. Nie wyrażały kompletnie nic. Dodawały strachu, na to co się wydarzy. Wpatrywały się na mnie, jak na nic nie znaczącą rzecz. Jak na zabawkę, którą chce się zniszczyć i wyrzucić. Pozbyć się na zawsze. Zacisnął dłonie w pięści, a na jego ustach zagościł cwaniacki uśmieszek. Nic nie zrobił. Wystarczy, że patrzył. Tym mnie niszczył.

Pozostawiał z tyloma pytaniami. Nie odważyłam się odezwać. Czekałam na jego ruch. Tyle, że on raczej nie chciał nic zrobić. Czekał aż się ugnę. Ucieknę. Wtedy mnie zabije i porzuci gdzieś w lesie. Ta myśl mną zawładnęła. Sparaliżowała. Doprowadziła do uronienia pierwszych łez. Pojawiły się w kącikach oczu i stopniowo spływały po zimnych polikach. Zadrżałam z zimna. Podszedł do mnie. Czułam jego zapach. Jego przy spieszony oddech. Błądził ręką po swoim ciele., jakby czegoś szukał.  Jego kieszeni w kurtce wysunął broń, powodując całkowity paraliż. Bałam się, że moje przypuszczenia się sprawdzą. Broń skierował w moją stronę i uniósł do góry. Jego twarz zbliżyła się do mojej. Chłopak odgarnął kosmyk moich włosów i zaczął coś szeptać do ucha. Dopiero za drugim razem zrozumiałam ich przekaz. - To był twój najgorszy błąd skarbie.
Moim błędem było to, że opuściłam miasto. Przecież mogłam zostać. Jedynie zamieszkać z dala od mojej chorej rodziny. Zostać z nim. Odwiedzać go codziennie. Kochać go całym sercem. Z moich oczu wypłynęło kilka łez, które zaraz zostały wytarte. Nie przeze mnie, a przez niego. Spojrzałam na niego swoimi zaszklonymi oczami. Był jakiś inny. Tylko tą jedną chwilę. Piękną chwilę.
- Idziemy- warknął po chwili.
Bał się, że ulegnie. Był zagadką, która nie ma rozwiązania. Był tajemnicą, której za wszelką cenę ukrywał. Trzymał w zamknięciu, do samego końca.
Otworzył drwi furgonetki i wepchnął mnie do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Odpalił silnik i ruszył z dużą prędkością przed siebie. Cisza. Nic się nie odezwał. Nie odrywałam od niego wzroku. Próbowałam go rozgryźć.


- Kim jesteś ?- zapytałam po chwili. Wkurzył się widziałam.
Ale panował nas sobą. Był inny niż przed chwilą. A może to tylko moje złudzenia ?
- To ja tu zadaje pytania!
- Przepraszam.
- Jak masz na imię ?
- Nicole.
- Ile masz lat ?
- A ty ?
- Nicole!
- No tak. przepraszam. 19.
Dojechaliśmy właśnie na miejsce. Zaparkował na wielkim parkingu, przed ogromną willą. Otworzył mi drzwi i przytrzymał za nadgarstki. Siłą zaciągnął mnie do środka. Posadził na kanapie, a sam gdzieś zniknął. Rozejrzałam się chwilę po pomieszczeniu. Był urządzony bardzo elegancko. Kremowe ściany, duże okna i nowoczesne meble. Jak nie on.- pomyślałam. Moją uwagę przykuło jakieś zdjęcie. Fotografia pięknej brunetki. Wzięłam ją do rąk i obróciłam. Cassie 2012- przeczytałam szeptem. Usłyszałam czyjeś chrząknięcie.  Przestraszona wypuściłam zdjęcie w szklanej ramce . W jednej sekundzie rozbiło się na kilkanaście odłamków.
Jego oczy. Łzy. Strach. Przeszłość. Wszystko naraz.
- Pożałujesz!- zmierzył w moją stronę i przycisnął mnie do ściany. Zaczął mną szturchać. Próbował się wyżyć. Przez jedno zdjęcie... Kim była ta dziewczyna ? Dobre pytanie Nicole.
Jego ręce błądziły po moim ciele. Kopnął mnie z całej siły w brzuch. Upadłam na ziemię, ale on wziął mnie w swoje ramiona i zaniósł na górę.

Wszystko co robiłam nie szlo na moja korzyść. Wręcz przeciwnie. To był pierwszy raz, kiedy mi to zrobił. Najgorszy raz... To był impuls.. Ja rozumiem. Ale to boli jak cholera.


Ułożył mnie na dwuosobowym łóżku i pozbył się w szybkim tempie mojej bluzki. Sam rozebrał się wcześniej. Był cały goły. Wszystko we mnie płonęło. Ból przeszył moje ciało, gdy mocno ścisnął moje piersi. Wyrywałam się. Nie pomogło, a wszystko jeszcze bardziej skomplikowało. Z szafki nocnej wyjął kajdanki i przyczepił mnie do łóżka. Bałam się jak nie wiem co. Ale w tamtej chwili już nic nie mogłam zrobić. Błądził swoimi dużymi dłońmi po moim ciele. Przygryzł moje sutki, powodując ogromny ból. Nie przestawał. Zjechał palcem do rozporka moich spodni i znowu ten jego cwaniacki uśmieszek. W ekspresowym tępię pozbył się ze mnie spodni i majtek i włożył palec do mojej kobiecości. Drugą ręką nałożył prezerwatywę i jego męskość znalazła się we mnie.
- Jęcz!
Bolało. Na początku był wolny, ale jego ruchy z każdą chwilą się pogłębiały. Oboje doszliśmy. Z moich oczu wyleciało kilka łez. Chłopak wstał, założył spodnie i skierował się w stronę wyjścia, zamykając za sobą drzwi.
________________________________________
Cześć. Przepraszam, że tak późno. :( Następny pisze Clara.
Czytasz=komentujesz

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 1- Insecure





Nicole POV's

" Po raz pierwszy od wielu miesięcy ktoś patrzył na nią nie jak na przedmiot, nie jak na piękną kobietę, lecz w sposób nieuchwytny, jakby przenikał na wskroś jej duszą, jej strach, jej kruchość, jej niezdolność do walki ze światem, nad którym pozornie dominowała, choć tak naprawdę niczego o nim nie wiedziała."

Ból, cierpienie, nienawiść przejęły moje myśli, zepsuły marzenia, zniszczyły uczucia, przerwały miłość. Czar prysł i osoba której zaufałam ukazała swoje prawdziwe oblicze.
Przetarłam leniwie oczy, rażone przez wydostające się promienie słoneczne.

Niechętnie wydostałam łóżka i od razu uderzyła we mnie fala nieprzyjemnego chłodu. Powolnym krokiem poczłapałam do łazienki. Szybkim ruchem pozbyłam się niewygodnych ubrań i bez żadnego namysłu weszłam pod prysznic. Ciepłe krople wody powoli spadały na moje nagie ciało, dając mi falę przyjemności. Po paru minutach wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam moją ogromną szafę. Włożyłam czarny t-shirt z białym nadrukiem "Whatever", dżinsowe szorty, złotą kolię i czarne trampki.Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w niedbałego koka.Wyjęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować do niej najporzebniejsze rzeczy. To zbyt bolało, nie wytrzymałabym tu chwili dłużej. Włożyłam ostatnie rzeczy do torby i ostatni rozejrzałam się po pokoju, do którego już nigdy nie wrócę. Pojedyncza łza zakręciła mi się w oku. - Będę tęsknić.- powiedziałam szeptem

Pożegnałam się ze wszystkimi i udałam się na lotnisko. Tego było za dużo jak na moją głowę. Wszystkie tajemnice, kłamstwa. Przerosły mnie, ale nie zostawiły w spokoju.
Kupiłam bilet u miłej recepcjonistki na najbliższy lot do Los Angeles. Po dłuższej chwili stania w mega kolejce weszła na pokład samolotu. Rozejrzałam się i po chwili namysłu zajęłam miejsce koło niewysokiej staruszki. Włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Ze snu wyrwał mnie głos stewardessy.
- Niedługo lądujemy, prosimy wszystkich o zajęcie swoich miejsc i zapięcie pasów. Dziękujemy.
Wykonałam polecenie i po upływie zaledwie kilku minut samolot wylądował. Pozbierałam swoje drobiazgi i wyszłam z pokładu. Udałam się po odbiór bagaży. Niedługo później opuściłam pokład i rozejrzałam się po kompletnie obcym mi kraju.
- Witaj w LA- szepnęłam sama do siebie.

Podążałam ciemnymi ulicami Los Angeles, z ciekawością rozglądając się po tutejszym miejscu. Czułam na sobie czyjeś spojrzenia. W moją stronę zmierzało kilku chłopaków. Byli ubrani w czarne , skórzane kurtki . Moją uwagę przykuły duża ilość tatuaży . Nie wróżyło to nic dobrego . Moje ciało było jak z waty , a oczy wypełnił strach. Wtedy w głowie pojawił mi się obraz z dzieciństwa.
" Wracałam z koleżanką ze szkoły.
- Nicki, a kim są ci panowie ?
- Nie wiem. Tatuś czasami ich przyprowadza."
Mężczyźni byli bardzo umięśnieni, więc kiedy zbliżyli się na niebezpieczną odległość, moje serce zaczęło szybciej bić. Było ich około pięciu. Otoczyli mnie dookoła. Nie dali mi szansy ucieczki. Nic się nie odezwali. Czułam jak rozbierają mnie wzrokiem. Jeden zbliżył się w moją stronę. Dmuchnął mi dymem na twarz.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka.- szepnął mi do ucha i przyłożył pierwszy raz pięścią w brzuch. Syknęłam z bólu i upadłam na ziemię. Wszyscy podążyli w moimi kierunku. Kopnęli mnie parę razy w brzuch, po czym zabrali walizki i odjechali z piskiem opon. Z moich oczu wydobyły się łzy. 
Z trudem podniosłam się z ziemi. Moje oziębione ciało błąkało się po ciemnych ulicach Los Angeles. Zostałam sama. Nie miałam nic.
Nie wiedziałam dokąd pójść , więc włuczyłam się uliczkami tego piekielnie  wielkiego miasta . Trafiłam na cichy zaułek , w którym panowała ciemność . Z zimna skrzyżowałam ręce na piersi . W oddali usłyszałam czyjeś krzyki . Niepewnie podążyłam dalszą ścieżką, jednocześnie na kogoś wpadając. Spanikowałam. Człowiek złapał mnie za ramiona i przeciągnął przed siebie. W naszą stronę podążyła postać mężczyzny, z bronią w ręku wymierzoną prosto na nas. Moje ciało sparaliżował strach.
- No na co czekasz! Strzelaj!- krzyknął mężczyzna, stojący za mną. Czułam jak moje ciało powoli opada.
- Kurwa- chłopak zaklął pod nosem..
Czułam spotkanie z ziemią. Mężczyzna uciekł, a niedoszły zabójca zbliżył się w moją stronę. Złapał mnie za włosy i pociągnął do góry.
- Zapłacisz mi za to suko.
__________________________________________
Cześć. Bardzo wam dziękujemy za komentarze pod poprzednim rozdziałem. 
Rozdział pisałam wspólnymi siłami z Weroniką ( Cara xdd). Mam nadzieję, że ten rozdział również przypadł wam do gustu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ




środa, 23 kwietnia 2014

Prolog

Z perspektywy Nicole

" Pożegnałam się ze wszystkimi i udałam się na lotnisko. Tego było za dużo jak na moją głowę. Wszystkie tajemnice, kłamstwa. Przerosły mnie, ale nie zostawiły w spokoju."


" To ja decyduję o Twoim losie!"


" Moje oziębione ciało błąkało się po ciemnych ulicach Los Angeles. Zostałam sama. Nie miałam nic."


" W moim życiu liczę się tylko pieniądze i moje dziwki, ale ona przyciągała mnie na swój sposób."


"  Jego oddech. Zapach unoszący  się w okół. Dający mi tyle satysfakcji. Jedna noc ?"


" Teraz jesteś moja"


" Kocham cię"


" Jesteś jebaną suką"


" Nie cofnę już czasu."


" Masz być grzeczna, albo odstrzelę ci ten krzywy ryj! dziwko"


" Nienawidzę cię."


" Ty jesteś moją kurwą "


" Gang jest dla ciebie ważniejszy ?"


" Zrobię wszystko, żeby cię odzyskać"


Wyjechałam. Zrobiłam krok na przód, ale popełniłam największy błąd w całym moim życiu. Zakochałam się.