czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 6 - Nicole ?


Nicole POV's 
Cichy podmuch wiatru, dochodzący zza szyby samochodu zakłócał naszą idealną ciszę. Jego oczy były czarne. Nie wyrażały nic. Co było w tym dziwnego, że chciałam wiedzieć gdzie jest, co robi i czy nic mu nie jest ?- pomyślałam, nerwowo spoglądając na rozwścieczonego chłopaka. Milczał. I tak wiedziałam, że nie zostawi tego tak po prostu. Nie on.
.Nagle zatrzymał samochód i cicho westchnął. Spojrzał w moją stronę. Jego oczy powróciły do dawnego odcieniu, a mina nagle zmieniła się. Posmutniała. Otworzył szeroko usta i wydukał:
- Zostań tu!
Otworzył drzwi i obszedł samochód dookoła, znikając zaraz po tym w ciemnym lesie. Z jednej strony cieszyłam się, że nasz powrót się przedłużył, ale z drugiej miałam pewne obawy przed tym miejscem. Na samą myśl przechodziły mnie dreszcze. Na spokojne to ono nie wyglądało, a gdy bliżej się przysłuchałeś, mogłeś z łatwością usłyszeć czyjeś rozmowy i śmiechy. Ze zdenerwowania rozejrzałam się po wnętrzu volkswagena. Widać, że był z wyższej rangi, a widać że Justin mało nie zarabia. Gdy mój wzrok natrafił na nowoczesny sprzęt, sięgnęłam do niego ręką i włączyłam cicho radio, które było tu jedyną rozrywką, a piosenki były dobrze mi znane. Zaczęłam nucić ich melodie. Z ciekawością przeglądałam jego tajne skrytki. Zdziwił mnie fakt, że słuchał Elvisa Presley'a czy Michaela Jacksona. Nie wyglądał na taką osobę. Widocznie jeszcze dobrze go nie poznałam. Może kiedyś był inny ?- przeszło mi przez myśl. Może wydarzyło się coś co go zmieniło ? Schowałam płyty i złapałam za zdjęcie, które przykuło moją uwagę. Justin wyglądał tu na ok. 18 lat, a zaraz obok niego stała piękna blondynka z błękitnymi oczami.

Fotografii było kilkanaście, ale na każdym nie zabrakło nutki szczęścia. Tylko jedno zdjęcie było inne niż pozostało. Brakowało mu drugiej połówki. Była tylko ona, a z tyłu wygrawerowany napis "Na zawsze r....". Ostatnia litera była przerwana. Musiał ją kochać..- pomyślałam. Tylko co się stało ? I gdzie jest dziewczyna.. Usłyszałam czyjeś kroki I w poŚpiechu schowałam, wszystkie manatki. Usiadłam prosto i ułożyłam ręce na kolana, tłumiąc strach. W tej pozycji przesiedziałam  ok. 10 minut. Uchyliłam lekko drzwi i rozejrzałam się po miejscu. Cisza. Żadnej oznaki życia. Zażenowana, zamknęłam drzwicki i wróciłam do poprzednich czynności. Przeglądając dalszą stertę śmieci natrafiłam na kilka ukrytych komór. Sprytnie- pomyślałam, uderzając lewą dłonią w ostrą krawędź. Ale to nie było w tamtej chwili takie ważne.
Mój wzrok napotkał starą Nokię. Moją Nokię. Złapałam za brakujące części i poskaładałam go do kupy. Skrzynka była przepełniona wiadomościami, a telefony wcoąż się dobijły.  Większość były od Lucka. Luck był moim starszym o dwa lata bratem, z pierwszego małżeństwa matki.

Jego ojciec zmarł tuż po jego narodzeniu, a mama zaraz potem spotkała tatę. Na same wspomnienia wszystko się jakby rozpływało. Musisz być silna. Te słowa powtarzam sobie od kilku lat. Może to głupie, ale czuje że mi to pomaga. Podnosi mnie na duchu.
Zebrałam się na odwagę i wybrałam nuner do brata.
- Nicole ?
- Tak. Luck posłuchaj nie martwcie się o mnie. Nie szukajcie mnie. Tak będzie bezpieczniej. Pa.
- Nicole poczekaj!- krzyczał, ale ja rozłączyłam się i w szybkim tempie schowałam telefon, widząc nadchodzącego Justina.
_________________________________________________________
Hej nie wiem jak mam się wam wytłumaczyć z mojej nieobecności. Kompletnie nie wiedziałam o czym pisać.
Pewnie spodziewaliście się w rozdziale wybuchu Justina, ale tym zajmie się przyjaciółka. Chciałam wam trochę opowiedzieć o uczuciach Nicole. Tym co myśli, czuje i o jej rodzinie.
Ps. Ten telefon do Lucka, nie był dobrą decyzją Nicole. :)
Do następnego. :*

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba. Pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i zostawiłaś mnie z niezłym zakończeniem :) . Boskyy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń