piątek, 23 maja 2014

Rozdział 4-Reflection



Nicole POV's

Moja twarz przybrała bladych kolorów, a usta do tej pory uśmiechnięte, opadły z wrażenia. Pojedyncza łza zakręciła się w kącikach oczu, a ciało momentalnie oderwała się od chłopaka.
- Ale jak to ?- wydukałam po chwili. Justin cwaniacko uśmiechnął się pod nosem, pozostawiając mnie z pytaniem. Po niedługim czasie zbliżył się w moją stronę i złapał mnie za ramiona, powodując ogromny ból. Był silny. Bardzo silny. Na samą myśl wzdrygnęłam się. Miał przewagę. I to dużą.
- Za dużo wiesz Nicole. Widziałaś rzeczy, których nie powinno ujrzeć światło dzienne. Jesteś niebezpieczna.
- A może w końcu pójdziesz tam gdzie powinieneś być już dawno.
Zrobił pytający wyraz twarzy.
-W pace Justin. Mówisz, że jestem niebezpieczna, ale gdybyś spojrzał w lustro.. Spójrz na swoje odbicie.. Jest ciemne, jak ty....
Było niedobrze. Rozwścieczyłam go, ale ktoś musiał mu to powiedzieć. Jak nie teraz, to za parę lat.
" On może tego jeszcze nie rozumie.. Nie dorósł do tego.. Czy musi dojść do tragedii, żeby zrozumiał jaki jest ? Marnuje się, a jest w rzeczywistości miły, troskliwy. Próbuje być kimś, kim nie jest.. Irytuje mnie to.. Jest zagadką, która skrywa wiele tajemnic. Muszę ją rozwiązać. Nie poddam się. Nigdy.. Nawet, gdy ma mnie to kosztować życie."
Jego emocje dawały swoje siwe znaki. Złość przepełniała całe jego ciała, nie pełniąc nad nim żadnej kontroli. Jego pięść uniosła się ku górze i momentalnie zetknęła się z moim mokrym policzkiem, pozostawiając głęboki ślad.
- Nienawidzę cię! Nie ja jestem zerem, a ty! Nie masz nikogo! Lubisz tylko ranić ludzi ! Bawić się nimi.. Powinieneś już dawno gnić w piekle.
Wybiegłam z pomieszczenia i zamknęłam się w łazience. Podparłam się o drzwi, po chwili opadając na mokre kafelki. Chciałam lepszego życia. Tak bardzo pragnęłam oderwać się od przeszłości. Od człowieka, którego nienawidzę, a kiedy mi się to udało, pojawił się on. Dlaczego ? Dlaczego nie mogę mieć takiego życia jak inni. W czym popełniłam błąd ? Moje ręce odnalazły to czego szukały. Metalowy przedmiot zbliżył się do mojej skóry. Teraz, albo nigdy Nicki.

Usłyszałam jego kroki.., jego przyspieszony oddech. Płakał ? Możliwe.., nie ulegnę. Nie teraz.
- Nicole!
Cisza..Nie odezwałam się. Czułam do niego nienawiść. Każdy dotyk sprawia, że wszystko wraca.. Coś czego się brzydzę i boję. On nie wie. Nie może wiedzieć..., ale gdy jest blisko tak naprawdę moje serca pęka, tak jak pękało przez kilka poprzednich lat..
- Kurwa Nicole!- walił pięściami w drzwi. Cała się trzęsłam.
Wyważył drzwi, które w jednej sekundzie znalazły się po drugiej stronie. Jego wzrok utkwił w mojej osobie. Chłopakowi zakręciły się krople łez w kącikach oczu, a sam zbliżył się w moją stronę. Ukucnął przede mną i złapał za moją drobną dłoń. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek wymówi takie słowa.
- Przepraszam Nicole. Nie powinienem cię był uderzyć. Nie płacz. Nie przeze mnie.- złapał moją twarz w dłonie i zrobił coś takiego, pięknego. Bałam się, ale był cieplejszy.
Pokazał drugie oblicze. Lepsze oblicze. Zbliżył swoją twarz i ucałował moje zalane potem czoło.
Mój oddech przyspieszył, a rumieńce zalały całą twarz. Metalowy przedmiot, który dotąd trzymałam w ręku, zderzył się teraz z ziemię. Justin momentalnie ode mnie odskoczył ode mnie, a jego twarz posmutniała.
- Co ty chciałaś zrobić ?- zapytał załamanym głosem.
Wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Oddaj mi to.- podniosłam przedmiot i podałam mu do ręki. 
- Nie dotkniesz tego więcej. Ok ?
- Dobrze Justin.
- Chodź tu do mnie.- kucnął i schował mnie w swoje ramiona. Krętymi schodami zmierzył w stronę mojej sypialni. Otworzył szeroko drzwi i ułożył mnie na dwuosobowym łożu.
- Śpij skarbie.- okrył mnie kołdrą i zmierzył w stronę drzwi.
- Jus ?
- Hmmm ?
- Zostań.
- Nie mogę. Mój ochroniarz będzie cały czas w domu.
- Gdzie jedziesz ?- zapytałam z nutką ciekawości.
- Muszę załatwić kilka spraw.
______________________________________________________________________________
Matko przepraszam, że tak późno.. Po pierwsze nie miałam weny, a po drugie szkoła. Koniec roku i masa sprawdzianów. Co myślicie o rozdziale ? Następny pisze Clara. Do nexta. 



wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 3 - Uncertainty

              

" Cierpiała. Naprawdę wierzyła , że jej nikt nie kocha , a taka świadomość nie zależnie od tego kim jesteś , boli . "

    
Czułam sie potwornie , wszystko mne bolało . Powoli zmieniłam pozycje z leżącej na siedzącą . Pozbierałam ubrania , a raczej to co z nich zostało i nałożyłam na siebie . Wygłądałam paskudnie , porwane spodnie i rozciągnięta bluzka nie prezentowały sie najlepiej . Wyszłam z pokoju i ujrzałam mega długi korytarz z mnóstwem drzwi . Szłam pomiędzy śćianami , aż w końcu trafiłam na schody . Zeszłam po nich na piętro niżej . Na dole mieścił sie salon i kuchnia , przynajmniej tylko te pomieszczenia znajdowałay sie w zasiegu mojego wzroku . Dostrzegłam jego sylwetkę stojącą przy oknie . Stał odwrócony i wpatrywał sie w jakiś daleki punkt  na dworze . Cicho zmierzałam do wyjścia , mając ogromną nadzieje , że mnie nie zauważy . Nagle potknęłam sie i szturchnęłam mały stolik , z którego spadły gazety . Tym właśnie zdemaskowałam swoje przybycie . Nie wiedziałam co robić . Uciekać ? - on jest znacznie szybszy i nie mam z nim szans . Szykowałam sie na najgorsze . Chłopak ciągle stał tyłem i dopiero po chwili głośno westchnął . Wiedziałam , że nie wróży to nic dobrego . 
- Pozwoliłem ci wyjść ?! -syknął z jadem w głosie .
- Przepraszam bardzo , ale nie sądziłam ,że musze sie pytać o pozwolenie , żeby wyjść z jakiego pierdolonego pokoju ! - warnknęłam i po chwili mocno żałowałam swoich słów.
Chłopak szybkim krokiem znałazł sie przy mnie , jego oczy momentalnie z robiły sie czarne i pełne złości .
- Słuchaj suko , bo nie mam zamiaru powtarzać . Jesteś teraz moją dziwką i masz robić co zechcę i kiedy zechcę . Bo jak nie , to zatłuka cię aż zdechniesz i zakopie  lesie .- powiedział i spoliczkował mnie . - Rozumiesz ? - dodał i odsunął sie o krok .
-  Pytanie retoryczne . - rzuciąłm obojętnie , na co kopnąl mnie z całej siły w brzuch .
Ból był tak silny , że skulona opadłam na podłogę .
- Następnym razem pomyśl zanim pierdolniesz jakąś głupotę . - odparł zachrypniętym głosem .
- Moi rodzice i znajomi niedługo zauwarzą , że mnie nie ma i wtedy mnie znajdą , a ty będziesz martwy i zgnijesz w pierdlu ! - krzyknęłam w jego stronę , na co on głośno sie zaśmiał .
-Tak ? To czemu nikt do ciebie jeszcze nie zadzwonił ? Jesteś nikim , nikt cie nie potrzebuje . Jeteś zwykłą ofiarą losu i dlatego wylądowałaś ze mną . Jesteś zerem . -  mówil z tym swoim uśmieszkiem , który jeszcze bardziej dawał mu nade mną przewagę .
- Gówno o mnie wiesz ! - do moich oczu napłynęły łzy . - Gówno o mnie wiesz ! Porwałeś mnie i znęcasz sie nade mną ! Masz aż tak bezsensowne życie i nie masz co robić niż wyrzywać sie na mnie ?! Zastanów sie nad sobą ! - na jego twarzy pojawiło sie zdziwienie .
 Nie spodziewał sie tego po mnie . Chwile na mnie patrzył , a potem na jego twarzy zapanowała złość . Zacisnął dłonie w pięśći i szykował sie do zadania ciosu we mnie . Natychmast sie skuliłam i zamknęłam oczy . Jednak zamiast bólu poczułam jak głośno wzdycha . Gdy otworzyłam oczy już go nie było , usłyszałam tylko trzask drzwi i warkot samochodu . Zabolało go to . O czyli pan kamienneserce ma jednak uczucia .
Było już póżno , więc postanowiłam sie położyć . Jednak zanim to zrobiłam , poszłam coś zjeść . Otworzyłam lodówkę i wybrałam produkty , które wchodziły w skład mojej kolacji. Chciałam sie umyć , ale ten dom był tak cholernie wielki , że nawet głupiej łazienki nie potrafiłam znależć .Weszłam po schodach i zajrzałam do pierwszeo lepszego pokoju . Wyglądał on tak .

Położyłam sie na łóżku i próbowałam zasnąć , lecz myśli mi na to nie pozwalały . Leżałm tak z dobre 2 godziny , nagle usłyszałam , że wrócił . Słyszałam jak wchodzi do domu i idzie po schodach . Otworzył drzwi do pokoju , zacisnęłam oczy . Miałam ogromną nadzieje , że sobie pójdzie . Jednak podeszdł do łóżka , kucnął przy mnie i po raz nie wiem który westchnął . Ja cały czas udawałam , że śpię . Gdy wychodził przypomniała sobie o ważnej sprawie .
- Przepraszam , zapomniałam spytać czy mogę wziążć coś z lodówki . - odwróciłam sie w jego stronę .
- Lepiej idż już spać . - odparł i wyszedł z pokoju . Wolałam sie posłuchać i usnęłam .
                                                  * Następnego dnia *
         Obudziłam sie około 9 :00 . Koszmary nie dały mi spać w spokoju , więc  byłam niewyspana . Cicho zeszłam na dół i rozejrzałaam sie wokół . Nie było go . Burczało mi w brzuchu , więc postanowiłąm zjeść śniadanie . Niedługo po skończonym posiłku usłyszałam jak wchodzi do domu . Siedziałam w salonie i szykowałam sie na najgorsze . Jego kroki w dziwny sposób zgrywały sie z moim biciem serca .
- Już wstałaś ? - spytał , co było głupie bo dobrze widział ,że już nie śpie .
- Jak widać . - odpowiedziałam . Usiadł na oparciu kanapy. - Mogłam zjeść śniadanie ? - zadałam mu dość bezsennsowne pytanie , ale cała ta sytuacja pomiędzy nami to był jeden wielki bezsens .
- A jak powiem , że nie mogłaś  ? -  odparł i podszedł do małego stoliczka . Chwycił butelkę , nalał jej zawartośc do szklanki - sądziałam , że było to whisky i wypił .
- To zwróce ci kanapki . - spojrzałąm na niego .
Stał odwrócony i patrzył sie w okno , dokładnie jak wczoraj . Maiałam nadzieje , że wczorajsze wydarzenie sie nie powtórzy .
- Zabawna jeteś . Podoba mi sie to . - powiedział po czym dodał -  Zrób mi śniadanie , a ja sie pójde umyć . Zaraz wracam.  - pobiegł na górę .
Zabrałam sie za robienie dla niego posiłku . Po 5 minutach jajecznica z bekonem była na stole .Chwile później chłopak był już na dole i jadł swoje śniadanie .
- Mhyyym .pyszne . - zajadał .
- Dzięki . - uśmiechnęłam sie prawie niewidocznie .
- Zapomniałem sie ciebie spytać jak masz na imie . - włożył talerz do zmywarki.
- Nicole Sanders . - mruknęłam cicho .
- Miło mi . Justin Bieber . - przedstawił sie i podaliśmy sobie ręce .
Zaśmiałam sie cicho , bo nie ukrywajmy poprawił mi sie nie co humor.
- O poczekaj tu chwile . - odparł i wybiegł z domu .
Po chwili wrócił z moimi walizkami .
- Skąd je masz , przecież je ukradli ? - spytała zszokowana .
- Mam swoje sposoby . - odpowiedział .
- Dziękuje ! - wrzuciłam mu sie na szyje .
Emocje nade mną panowały i nie wiedziałam co robie . Nie rozumiałam go , raz był agresywny i pełny złości , a raz był miły i czuły ,  Nie potrafiłam tego pojąć . Justin był zagadką , której rozwiązanie chciałam znać za wszelką cenę .
- I druga niespodzianka .... - urwał i postawił mnie na ziemię . - Od dziś mieszkasz ze mną . - dodał .







________________________________________________________________________________
Hej kochani :* ! Od razu wasz bardzo , ale to bardzo PRZEPRASZAM ! Rozdział pisałam chyba z 10 razy ,a i tak mi wyszedł do kitu :/ . No ale mam nadzieję ,że będziecie zadowoleni :) .  Kolejny rozdzialik należy do Honey :* ! Buźki :*** <33

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 2- Dangerous


Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu, ale człowiek taki już jest, zastępuje strachem większą część emocji.

To wszystko wydawało się takie niedorzeczne, ale było prawdziwe. Wszystkie chwile spędzone z nim coraz bardziej dodawały mi nadziei, ale niszczyły od środka. Zmieniał mnie, a ja jego. Coraz bardziej był czuły, troskliwy, coraz bardziej darzył mnie uczuciem.

Nicole POV's

W tamtej chwili życie się dla mnie kończyło. Manipulowało mną,niszczyło to na co tyle pracowałam. W jednej sekundzie moje życie nabrało czarnych kolorów. Raniło mnie i doprowadzało do szarego końca.
Jego twarz przepełniła się złością stopniowo zmieniały swoją barwę. Raz były jak błękit oceanu, raz piwne,, a niekiedy były czarne. Nie wyrażały kompletnie nic. Dodawały strachu, na to co się wydarzy. Wpatrywały się na mnie, jak na nic nie znaczącą rzecz. Jak na zabawkę, którą chce się zniszczyć i wyrzucić. Pozbyć się na zawsze. Zacisnął dłonie w pięści, a na jego ustach zagościł cwaniacki uśmieszek. Nic nie zrobił. Wystarczy, że patrzył. Tym mnie niszczył.

Pozostawiał z tyloma pytaniami. Nie odważyłam się odezwać. Czekałam na jego ruch. Tyle, że on raczej nie chciał nic zrobić. Czekał aż się ugnę. Ucieknę. Wtedy mnie zabije i porzuci gdzieś w lesie. Ta myśl mną zawładnęła. Sparaliżowała. Doprowadziła do uronienia pierwszych łez. Pojawiły się w kącikach oczu i stopniowo spływały po zimnych polikach. Zadrżałam z zimna. Podszedł do mnie. Czułam jego zapach. Jego przy spieszony oddech. Błądził ręką po swoim ciele., jakby czegoś szukał.  Jego kieszeni w kurtce wysunął broń, powodując całkowity paraliż. Bałam się, że moje przypuszczenia się sprawdzą. Broń skierował w moją stronę i uniósł do góry. Jego twarz zbliżyła się do mojej. Chłopak odgarnął kosmyk moich włosów i zaczął coś szeptać do ucha. Dopiero za drugim razem zrozumiałam ich przekaz. - To był twój najgorszy błąd skarbie.
Moim błędem było to, że opuściłam miasto. Przecież mogłam zostać. Jedynie zamieszkać z dala od mojej chorej rodziny. Zostać z nim. Odwiedzać go codziennie. Kochać go całym sercem. Z moich oczu wypłynęło kilka łez, które zaraz zostały wytarte. Nie przeze mnie, a przez niego. Spojrzałam na niego swoimi zaszklonymi oczami. Był jakiś inny. Tylko tą jedną chwilę. Piękną chwilę.
- Idziemy- warknął po chwili.
Bał się, że ulegnie. Był zagadką, która nie ma rozwiązania. Był tajemnicą, której za wszelką cenę ukrywał. Trzymał w zamknięciu, do samego końca.
Otworzył drwi furgonetki i wepchnął mnie do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Odpalił silnik i ruszył z dużą prędkością przed siebie. Cisza. Nic się nie odezwał. Nie odrywałam od niego wzroku. Próbowałam go rozgryźć.


- Kim jesteś ?- zapytałam po chwili. Wkurzył się widziałam.
Ale panował nas sobą. Był inny niż przed chwilą. A może to tylko moje złudzenia ?
- To ja tu zadaje pytania!
- Przepraszam.
- Jak masz na imię ?
- Nicole.
- Ile masz lat ?
- A ty ?
- Nicole!
- No tak. przepraszam. 19.
Dojechaliśmy właśnie na miejsce. Zaparkował na wielkim parkingu, przed ogromną willą. Otworzył mi drzwi i przytrzymał za nadgarstki. Siłą zaciągnął mnie do środka. Posadził na kanapie, a sam gdzieś zniknął. Rozejrzałam się chwilę po pomieszczeniu. Był urządzony bardzo elegancko. Kremowe ściany, duże okna i nowoczesne meble. Jak nie on.- pomyślałam. Moją uwagę przykuło jakieś zdjęcie. Fotografia pięknej brunetki. Wzięłam ją do rąk i obróciłam. Cassie 2012- przeczytałam szeptem. Usłyszałam czyjeś chrząknięcie.  Przestraszona wypuściłam zdjęcie w szklanej ramce . W jednej sekundzie rozbiło się na kilkanaście odłamków.
Jego oczy. Łzy. Strach. Przeszłość. Wszystko naraz.
- Pożałujesz!- zmierzył w moją stronę i przycisnął mnie do ściany. Zaczął mną szturchać. Próbował się wyżyć. Przez jedno zdjęcie... Kim była ta dziewczyna ? Dobre pytanie Nicole.
Jego ręce błądziły po moim ciele. Kopnął mnie z całej siły w brzuch. Upadłam na ziemię, ale on wziął mnie w swoje ramiona i zaniósł na górę.

Wszystko co robiłam nie szlo na moja korzyść. Wręcz przeciwnie. To był pierwszy raz, kiedy mi to zrobił. Najgorszy raz... To był impuls.. Ja rozumiem. Ale to boli jak cholera.


Ułożył mnie na dwuosobowym łóżku i pozbył się w szybkim tempie mojej bluzki. Sam rozebrał się wcześniej. Był cały goły. Wszystko we mnie płonęło. Ból przeszył moje ciało, gdy mocno ścisnął moje piersi. Wyrywałam się. Nie pomogło, a wszystko jeszcze bardziej skomplikowało. Z szafki nocnej wyjął kajdanki i przyczepił mnie do łóżka. Bałam się jak nie wiem co. Ale w tamtej chwili już nic nie mogłam zrobić. Błądził swoimi dużymi dłońmi po moim ciele. Przygryzł moje sutki, powodując ogromny ból. Nie przestawał. Zjechał palcem do rozporka moich spodni i znowu ten jego cwaniacki uśmieszek. W ekspresowym tępię pozbył się ze mnie spodni i majtek i włożył palec do mojej kobiecości. Drugą ręką nałożył prezerwatywę i jego męskość znalazła się we mnie.
- Jęcz!
Bolało. Na początku był wolny, ale jego ruchy z każdą chwilą się pogłębiały. Oboje doszliśmy. Z moich oczu wyleciało kilka łez. Chłopak wstał, założył spodnie i skierował się w stronę wyjścia, zamykając za sobą drzwi.
________________________________________
Cześć. Przepraszam, że tak późno. :( Następny pisze Clara.
Czytasz=komentujesz