Nicole POV's
" Po raz pierwszy od wielu miesięcy ktoś patrzył na nią nie jak na przedmiot, nie jak na piękną kobietę, lecz w sposób nieuchwytny, jakby przenikał na wskroś jej duszą, jej strach, jej kruchość, jej niezdolność do walki ze światem, nad którym pozornie dominowała, choć tak naprawdę niczego o nim nie wiedziała."
Ból, cierpienie, nienawiść przejęły moje myśli, zepsuły marzenia, zniszczyły uczucia, przerwały miłość. Czar prysł i osoba której zaufałam ukazała swoje prawdziwe oblicze.
Przetarłam leniwie oczy, rażone przez wydostające się promienie słoneczne.
Pożegnałam się ze wszystkimi i udałam się na lotnisko. Tego było za dużo jak na moją głowę. Wszystkie tajemnice, kłamstwa. Przerosły mnie, ale nie zostawiły w spokoju.
Kupiłam bilet u miłej recepcjonistki na najbliższy lot do Los Angeles. Po dłuższej chwili stania w mega kolejce weszła na pokład samolotu. Rozejrzałam się i po chwili namysłu zajęłam miejsce koło niewysokiej staruszki. Włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Ze snu wyrwał mnie głos stewardessy.
- Niedługo lądujemy, prosimy wszystkich o zajęcie swoich miejsc i zapięcie pasów. Dziękujemy.
Wykonałam polecenie i po upływie zaledwie kilku minut samolot wylądował. Pozbierałam swoje drobiazgi i wyszłam z pokładu. Udałam się po odbiór bagaży. Niedługo później opuściłam pokład i rozejrzałam się po kompletnie obcym mi kraju.
- Witaj w LA- szepnęłam sama do siebie.
Podążałam ciemnymi ulicami Los Angeles, z ciekawością rozglądając się po tutejszym miejscu. Czułam na sobie czyjeś spojrzenia. W moją stronę zmierzało kilku chłopaków. Byli ubrani w czarne , skórzane kurtki . Moją uwagę przykuły duża ilość tatuaży . Nie wróżyło to nic dobrego . Moje ciało było jak z waty , a oczy wypełnił strach. Wtedy w głowie pojawił mi się obraz z dzieciństwa.
" Wracałam z koleżanką ze szkoły.
- Nicki, a kim są ci panowie ?
- Nie wiem. Tatuś czasami ich przyprowadza."
Mężczyźni byli bardzo umięśnieni, więc kiedy zbliżyli się na niebezpieczną odległość, moje serce zaczęło szybciej bić. Było ich około pięciu. Otoczyli mnie dookoła. Nie dali mi szansy ucieczki. Nic się nie odezwali. Czułam jak rozbierają mnie wzrokiem. Jeden zbliżył się w moją stronę. Dmuchnął mi dymem na twarz.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka.- szepnął mi do ucha i przyłożył pierwszy raz pięścią w brzuch. Syknęłam z bólu i upadłam na ziemię. Wszyscy podążyli w moimi kierunku. Kopnęli mnie parę razy w brzuch, po czym zabrali walizki i odjechali z piskiem opon. Z moich oczu wydobyły się łzy.
Z trudem podniosłam się z ziemi. Moje oziębione ciało błąkało się po ciemnych ulicach Los Angeles. Zostałam sama. Nie miałam nic.
Nie wiedziałam dokąd pójść , więc włuczyłam się uliczkami tego piekielnie wielkiego miasta . Trafiłam na cichy zaułek , w którym panowała ciemność . Z zimna skrzyżowałam ręce na piersi . W oddali usłyszałam czyjeś krzyki . Niepewnie podążyłam dalszą ścieżką, jednocześnie na kogoś wpadając. Spanikowałam. Człowiek złapał mnie za ramiona i przeciągnął przed siebie. W naszą stronę podążyła postać mężczyzny, z bronią w ręku wymierzoną prosto na nas. Moje ciało sparaliżował strach.
- No na co czekasz! Strzelaj!- krzyknął mężczyzna, stojący za mną. Czułam jak moje ciało powoli opada.
- Kurwa- chłopak zaklął pod nosem..
Czułam spotkanie z ziemią. Mężczyzna uciekł, a niedoszły zabójca zbliżył się w moją stronę. Złapał mnie za włosy i pociągnął do góry.
- Zapłacisz mi za to suko.
__________________________________________
Cześć. Bardzo wam dziękujemy za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Rozdział pisałam wspólnymi siłami z Weroniką ( Cara xdd). Mam nadzieję, że ten rozdział również przypadł wam do gustu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ